Nie potrafię tego zrozumieć...
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
- Media
To nie będzie wpis, który łatwo mi było stworzyć. To będzie wpis z potrzeby serca, z bólu, jaki po raz kolejny w życiu odczuwam. To jednak minie - byleby nigdy więcej nie powróciło...
Miałam 17 lat, albo coś koło tego. Nie był to dla mnie łatwy okres w moim życiu. Dziś nie będe wnikała dlaczego. Był i już. Jedna sytuacja niestety cały czas jest ze mną i nie może odejść z mojej głowy. Całe zdarzenie pamiętam jak przez mgłę. Wiem, że było wtedy ciepło. Jak zawsze wracałam sobie ze szkoły do domu pieszo. Ptaszki ćwierkały, pogoda była chyba ładna... Po drodze spotkałam swojego wujka - Janusz do niego mówiłam. Wesoły człowieczek, dusza towarzystwa. Zawsze uśmiechnięty, zawsze radosny. Imprezy bez niego były nie takie. To był brat mojego taty. Troszkę poszargany przez życie, ale jego historia nie była dramatem. Ot rozwód i tyle. Wprawdzie z miłością jego życia, ale czasem tak bywa. Coś się zaczyna, coś się kończy. Z perspektywy nastolatki mogę powiedzieć, że to fajny człowiek był, chociaż mój instynkt psychologiczny czasem podpowiadał mi, że jego radość jest troszkę przez łzy... Nie drążyłam jednak... Za mało jeszcze wiedziałam o życiu. On wiedział już więcej, ale mimo to nie tłumaczy tego, co zrobił.
Tego dnia go spotkałam na mieście. Szedł ze swoim kumplem. Był lekko pijany. Gdyby był sam, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Był jednak z pijanym kolegą. Niestety w tym czasie już wiedziałam co to znaczy pijany facet. Co to znaczy sapiący i śmierdzący samiec, który widzi nastolatkę. To spotkanie na zawsze pozostało mi w głowie i powraca co jakiś czas w takie dni jak ten.
- Daria, muszę z kimś pogadać - tylko to pamiętam. Pamiętam też, że nie przyjęłam zaprosin Janusza do siebie na piwo. Nie - bo był pijany, nie - bo był w złym towarzystwie, nie - bo się bałam o siebie, nie - bo nie wiedziałam co się wydarzy...
Tego dnia Janusz popełnił samobójstwo!
Pił do bólu, pisząc list do rodziny...Opisywał każdą swoją myśl. Każde kolejne słowo było bardziej niewyraźne, jakby rozmyte. Ostatniego zdania chyba nie skończył...
Odszedł zostawiając w mojej głowie poczucie ogromnego żalu do siebie, że mu nie pomogłam!!!!!!!!!!!
Od tego czasu minęło wiele lat... czy poradziłam sobie z tym? Chyba nie, skoro pisząc ten tekst ryczę...
Na przełomie tylu lat z mojego otoczenia odeszło w ten sposób już kilka osób i zawsze wtedy powraca do mnie myśl - czy mogłam pomóc? Czy mogłam coś zrobić?
Biję się z myślami, że tak, mimo, ze wspierając ich bliskich mówię zupełnie coś innego.
Robbin Williams, Alexander McQuuen, Curt Cobain, Magik, mój dobry Przyjaciel Piotr Brzozowski ... teraz Chester Bennington - wokalista Linkin Park.
Nie rozumiem, mimo że próbuję. Każdy z nas miewa gorsze dni, ale po to one są, aby dać szansę przyjść tym lepszym. Życie każdego z nas jest jak sinusoida. Średnia jednak jest taka sama. Samobójstwo to nie recepta na problemy. Znikasz z życia innych zostawiając ból i niezrozumienie. Krzycz, proś o pomoc! Jest tyle historii, jak ludzie wychodzili z najgorszych dołów.
Wiem, że może być bardzo źle, ale wiem też, że każda sekunda mojego życia ma sens i swój cel. Hmm, chyba, że czyjeś samobójstwo też jest jedną z tych sekund osób, które zostają na ziemi... Nie znam odpowiedzi.
Wiem jednak, że śmierć Janusza nie była lekcją w moim życiu. Zmieniła mnie na zawsze. Czy na lepsze? Tego się nigdy nie dowiem. Musiałabym cofnąć czas i przyjąć jego zaproszenie i pójść z nim porozmawiać.
Może powinnam była to zrobić? Nigdy się tego nie dowiem. Dziś bym poszła. Ale dziś jestem o te dwadzieścia parę lat mądrzejsza.
...